Długo się zastanawiałam co sobie ocieplić i prawie już się zdecydowałam na pierwszą sugestię google-images jeśli wpiszę się słowo "ocieplacz", ale pomyślałam, że nie chcę wywoływać skandalu.
Marysia już dawno zainspirowała mnie swoim Tea-cosy, ale że ściągać tak całkowicie nie chciałam, to wykombinowałam kiedyś przed zaśnięciem alternatywny sposób.
Za pomocą dwóch okręgów, ocieplacza oraz gumki, gnąc przy okazji dwie agrafki, pocąc się i do bólu wykrzywiając palce udało mi się doprowadzić wczoraj późnym wieczorem moje dzieło do końca.
Pozostało tylko wcisnąć trochę ciasne ubranko na imbryk i już można nalewać wieczorną herbatkę i nie bać się, że zaraz nam wystygnie.
Nou, nou, nou Pikutku, wymiatasz! Cudny ocieplacz.
OdpowiedzUsuńDzięki Marysiu, nie wyobrażasz sobie jak się namęczyłam i naklęłam, żeby wciągnąć w to gumkę:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe wykonanie, cudowny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńEkstra!!! Na pewno szalenie miło jest pić herbatkę z takiego ubranego imbryczka :)))
OdpowiedzUsuńDzięki:)
OdpowiedzUsuńHaha, jaki fajny, pomysłowy kubraczek na herbaciany dzbanuszek!
OdpowiedzUsuńcudowny!bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuń