piątek, 9 grudnia 2011

Herbatka już nie wystygnie

Spóźniona i zdyszana jak królik z "Alicji w krainie czarów" przedstawiam wam mój wytwór z rodziny szeroko pojętych ocieplaczy.
Długo się zastanawiałam co sobie ocieplić i prawie już się zdecydowałam na pierwszą sugestię google-images jeśli wpiszę się słowo "ocieplacz", ale pomyślałam, że nie chcę wywoływać skandalu.
Marysia już dawno zainspirowała mnie swoim Tea-cosy, ale że ściągać tak całkowicie nie chciałam, to wykombinowałam kiedyś przed zaśnięciem alternatywny sposób.


Za pomocą dwóch okręgów, ocieplacza oraz gumki, gnąc przy okazji dwie agrafki, pocąc się i do bólu wykrzywiając palce udało mi się doprowadzić wczoraj późnym wieczorem moje dzieło do końca.

Pozostało tylko wcisnąć trochę ciasne ubranko na imbryk i już można nalewać wieczorną herbatkę i nie bać się, że zaraz nam wystygnie.





7 komentarzy:

  1. Nou, nou, nou Pikutku, wymiatasz! Cudny ocieplacz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Marysiu, nie wyobrażasz sobie jak się namęczyłam i naklęłam, żeby wciągnąć w to gumkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe wykonanie, cudowny pomysł! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekstra!!! Na pewno szalenie miło jest pić herbatkę z takiego ubranego imbryczka :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha, jaki fajny, pomysłowy kubraczek na herbaciany dzbanuszek!

    OdpowiedzUsuń