Udało się :) Tak mnie ostatnio wciągnęły szydełkowe zwierzątka, że długo nie mogłam się zabrać do odpalenia maszyny. W końcu jednak coś uszyłam i mimo wszystkich nierównych ściegów, pętelek oraz dramatu z wykańczaniem lamówki, jestem zadowolona z efektu. Zastosowałam się do porad Marysi a propos cięcia ze skosu i ręcznego wykończenia. Parę razy udało mi się coś uciąć zanim dobrze pomyślałam i potem musiałam trochę sztukować (klnąc pod nosem).
Oto moje dwa dzieła z jednej strony (zdjęcie bez lampy):
A tu druga strona medalu (zdjęcie z lampą):
Z bliska fot nie będzie, bo widać dużo wad. Wypróbowałam parę ciekawych ściegów mojej maszyny, chociaż skręty i zakola nie wychodzą mi jeszcze idealnie. Tutaj ukłon w stronę Marysi, która nie tylko świetnie skręca, ale do tego jeszcze pisze!
Muszę przyznać, że robiło się je w miarę szybko, przy okazji wzbogaciłam swoje doświadczenie szwalnicze i nabrałam ochoty na dalsze eksperymenty.
Powodzenia dziewczyny. Wiem, że możecie - "Yes you can!". Szyjcie i pokazujcie swoje dzieła. Bo Marysia zacznie robić statystyki (też jest w tym dobra) i się nie pozbieramy;).