środa, 19 stycznia 2011

Z tworzonka, czyli Wewiór


W pracy nad ztworzonkiem dziś Wam przedstawionym napotkałam poważny problem - mianowicie - nie gubię rękawiczek! Nie wiem dlaczego, ale naprawdę wszystkie mam w duetach. No i zawzięłam się,żeby było ekologicznie i ekonomicznie, zatem nie zamierzałam inwestować w nową parę. Przed dylematem stałam ze trzy dni. Potem usiadłam, pomyślałam i dokonałam wyboru... Po bliższych oględzinach okazało się, że jedna rękawiczka ma dziurki to tu, to tam... więc wybór było oczywisty. Wewiór narodził się 3 dni temu. Dodam, że zwierzęciem o szlacheckich korzeniach jest, albowiem narodził się z rękawiczki firmy Big Star. No cóż, sami oceńcie, czy On taka Big Star ;)

P.S. 1 Wewiórowi poważnie doskwierał wygląd uzębienia, dlatego koleżanka wsparła mnie gumeczkami do aparatu ortodontycznego - założyłam mu aparat i za pół roku ma być lepiej.

P.S. 2 Wieczorem pokażę Wam jak Wewiór wyglądał w fazie hmmm - prenatalnej, czyli jeszcze kiedy był niczego nie spodziewającą się rękawiczką.

P.S. 3 Wewióra upodobał sobie mój Mąż. Łapie go znienacka, unosi do góry i naśladując skakanie wydaje dźwięk "iiii ii iii" (staccato), twierdząc, że tak właśnie porozumiewają się wiewiórki.

7 komentarzy:

  1. Boski wiewior! Moze nie taki Big, ale zawsze Star ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ klawy jegomość! Widzę, że towarzystwo się rozkręca i coraz więcej odlotowych stworów się pojawia:) Jest superaśny!
    Czekam na resztę zdjęć:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No świetny, świetny!
    I całkiem niezły z niego gwiazdor ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. O! Wilhelm ma wreszcie przyjaciela jednogatunkowego:)
    Bardzo udany ten Wewiór i jaki od razu rozmowny. Świetny pomysł z tymi zębami:)

    OdpowiedzUsuń
  5. wiewiór przeuroczy,tak go opisałaś,że pokochałam od pierwszego piiiśniecia:p

    OdpowiedzUsuń