Prawda jest jednak taka, że z kapciami wojowałam cały miesiąc. Prute były i zszywane niezliczoną ilość razy. Czasami musiały poczekać kilka dni aż mój synek się wykuruje i pozwoli mamie odejść od siebie na kilka metrów. Ostatniego dnia marca, zakomunikowałam mojemu ślubnemu, że teraz to musi się on zająć potomkiem bo ja mam zamiar skończyć słynne już kapcie. Usiadłam przy maszynie i skończyłam!!!! Dumna z siebie i zadowolona z efektu, założyłam kapcie na nogi i oniemiałam.... były mega za duże!!!! Pasują na stopę mojego M., ale wątpię by chętnie paradował po domu w różowych kapciach :) Nie pozostało mi nic innego jak poczekać znowu na chwilkę wolnego czasu i uszyć nową parę, tym razem mierząc ja co chwila.
A oto efekt mojej pracy.
Pozdrawiam!
szkoda, że za duże bo bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńŚliczne są, szkoda,że nie mam takiej dużej stopy;-))))
OdpowiedzUsuńTo pewnie i nie mój rozmiar :)) Super wyglądają zawsze możesz je dać gościom jak wpadną z wizytą może akurat jakiś kolega zechce w nie wskoczyć:))
OdpowiedzUsuńOj..... zapomniałam napisać, że te kapcie na zdjęciach to już druga para, czyli te są we właściwym rozmiarze. Paraduję w nich dumnie po domu :)
OdpowiedzUsuńśliczne kropeczki :)
OdpowiedzUsuńKapcie co jedne to cudowniejsze!
OdpowiedzUsuńNa te święta wszystkiego co najlepsze.
Pozdrawiam,
Cudne kapcie, ja mam ogromna stope, wiec chetnie przyjme ;)
OdpowiedzUsuńJakie słodkie!!! :) Bardzo fajny pomysł z tą gumeczką.
OdpowiedzUsuń