sobota, 14 kwietnia 2012

Z tworzonka, czyli Chanelkowata torebka na konkurs


"Paaani, jemu się tak chce dzisiaj robić jak mnie szczekać!" - powiedział do mnie pomocnik szewca, kiedy po raz trzeci tego dnia pojawiłam się w drzwiach zakładu ściskając w rękach prawie ukończoną skórzaną torebkę.. Do pełni szczęścia i obrazu mego dzieła brakowało tylko zapięcia. Napę sobie wymyśliłam. I ta napa stała na przeszkodzie , żebym ukończyła swój kwietniowy wkład w projekt 12/12.



- To może ja przyjdę za godzinę? - zapytałam odkrywając w sobie ciągle nowe pokłady cierpliwości.
- Może pani...a może tu obok w parasolach nabiją...?
- Obok? W parasolach?
- Tu, dwadzieścia metrów dalej jest naprawa parasoli, napy tez nabijają.

Pofrunęłam. Drżącymi dłońmi podałam panu wypieszczone kawałki skóry i bawełny.

- Usługa ma być ekspresowa, czy za dwa dni pani przyjdzie odebrać?

PFFFff

- EKSPRESOWA!
- No, to cena będzie wyższa.

Zadrżałam...

- Cztery pięćdzięsiąt.
Uff

I już. Miałam ją. Torebkę, na kwietniowe wyzwanie i przedstawiciela na konkurs Łucznika - Wiosna w klimacie retro.
Startuje w kategorii nr 3. - Akcesoria, dodatki, torebki w stylu lat 20 i 50tych. Wybrałam inspirację torebką Chanel 2.55

W lutym 1955 roku premierę miała pierwsza torebka Chanel 2.55, w kwietniu 2012 roku premierę ma moja, inspirowana chanelką. Łucznikowy konkurs dał mi doskonały pretekst, żeby z second hand’owych spodni uczynić coś modnego, inspirowanego klasyką. Torebek nigdy nie za wiele, rzuciłam się zatem na artykuły traktujące o słynnej torebce i bogata w wiedzę ruszyłam do działania, by łączyć modowe epoki. Pierwowzór był pikowany, ale uznałam,że w wiosnę wejdę przebojem. Zamieniłam pikowanie na napowanie - moje kawałki skóry miały napki maleńkie… uznałam, że torebka zyska trochę ostrzejszego rysu. Chanelki początkowo produkowane były w kilku tylko kolorach – czarnym, beżowym, brązowym i…granatowym. Doskonale! Taki właśnie kolor ma moja. Świetnie będzie pasować do modnego w tym sezonie trendu marynarskiego. Każda, miała wnętrze z czerwonej skóry - mnie w środku też czerwono, ale ożywiłam trochę „czeluść” torebki wszywając must have tego sezonu, czyli kwiatową łączkę. Kolejne nawiązania do oryginału, to zewnętrzna, tylna kieszonka (kiedyś na bilecik od wielbiciela, dziś na bilecik…MPK), oraz łańcuszek z przepleciona skórą.

Na początku było tak:


A w trakcie szycia tak:

7 komentarzy:

  1. Jestem pod ogromnym wrazeniem!

    OdpowiedzUsuń
  2. no po prostu wow! świetna!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka bardziej wypasiona torebka;-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. :) Dziękuję pięknie :) Dwa dni mnie w domu "nie było" jak ją szyłam :) ciekawe, co powie Łucznikowe Jury ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To już wyższa szkoła szycia.... Ślicznie wyszła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja droga ,chylę czoła ale z Ciebie zdolniacha!!!Dla mnie to też wyższa szkoła szycia.Gratuluję!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń